Kiedy masz już świadomość, że przy tworzeniu nowych nazw marek trzeba sprawdzić czy kolidują one z wcześniejszymi nazwami innych marek pojawia się pytanie: ale to te nazwy są podobne czy nie? Zawsze wtedy pytam: a jak Ci się wydaje? Podobieństwo oznaczeń oceniamy bowiem według odczucia przeciętnego konsumenta, którym przeważnie jesteś Ty. Czasem sprawa nie jest jednak taka prosta i tu na ratunek przychodzi nam orzecznictwo sądów polskich i unijnych. Znając to je wiesz jakimi zasadami rządzi się ocena podobieństwa marek. Dzisiaj opowiem Ci o 4 z nich.

Zasada nr 1 – Ocenę przeprowadzamy w warstwie fonetycznej, wizualnej i znaczeniowej

Po pierwsze, znaki oceniamy w 3 płaszczyznach[1]:

  1. Wizualnej – czyli to co widzimy;
  2. Fonetycznej – czyli to co słyszymy;
  3. Znaczeniowej – czyli to, jak rozumiemy znak.

Do stwierdzenia podobieństwa oznaczeń może być już wystarczające ustalenie podobieństwa na jednej z płaszczyzn. Ogólna ocena podobieństwa musi się jednak opierać na całościowym wrażeniu wywieranym przez oba znaki[2].

Może być więc tak, że znaki wizualnie są inne, nie mają żadnego znaczenia, ale są podobnie wymawiane i przesądzi to o podobieństwie znaków np. znak LOOSA i LUZA.


Z kolei czasem odmienność w płaszczyźnie znaczeniowej może wykluczyć konfuzyjne podobieństwo znaków.


 

To tzw. zasada neutralizacji. Tak Trybunał orzekł m.in. w sprawach znaków MESSI i MASSI[3] czy sąd w sprawie znaków OBELIX i MOBILIX[4]. Sąd uznał, że za słowem MESSI stoi znany na całym świecie piłkarz. Z kolei za słowem OBELIX – znana postać z kreskówki. Ta inna i znacząca różnica w znaczeniu wyklucza podobieństwo znaków w takim stopniu, że ich użycie wprowadzałoby konsumentów w błąd co do komercyjnego pochodzenia towarów i usług.

Zasada nr 2 – Ocenę przeprowadzamy pod kątem elementów odróżniających

W ocenie ogólnego wrażenia stwarzanego przez dwie nazwy marek bierze się pod uwagę m. in. elementy odróżniające znaków[5], czyli takie, które pozwalają na komercyjne rozpoznanie towarów. Nie będą nimi elementy opisowe.

Jeśli oznaczenie pokrywa się w elementach opisowych to nie mamy do czynienia z konfuzyjnym podobieństwem znaków. Na przykład marka hBANK nie będzie podobna do marki zBANK. Element „BANK” wskazuje bowiem na rodzaj usług.

Z kolei oznaczenie SIDO CUKIERNIA i SIDO KAWIARNIA będą podobne, bo mają ten sam element odróżniający.

Zasada nr 3 – Konsument zwraca większą uwagę na początki nazw

Co do zasady konsument zwraca większą uwagę na początek znaku towarowego niż na jego zakończenie[6]. W większości języków czytamy od lewej do prawej, z góry do dołu. Dlatego najbardziej zapamiętujemy właśnie początki znaków.


Jeśli początki znaków są tożsame, przeważnie mamy do czynienia z podobieństwem samych znaków.


 

Tym bardziej jeśli są to dłuższe nazwy. Przykładowo znaki TORRISADOL i TORRISADEPT będą konfuzyjnie podobne, jeśli są przeznaczone dla tych samych i podobnych towarów.

Z kolei, zwłaszcza w znakach krótkich, odmienne początki mogą wykluczyć konfuzyjne podobieństwo np. znaki WARULIM i znak TIRULIM.

Nie mamy jednak odgórnej zasady, że różnica jednej czy dwóch liter w znakach wystarczy dla wykluczenia podobieństwa. Przykładowo urząd uznał za podobne znaki:

  • MEDINETTE i MESILETTE[7];
  • FORTIS i FORIS[8].

Nie zawsze jest tak, że zmienimy jedną literę czy dopiszemy jakąś cyfrę i znika nam podobieństwo.

Zasada nr 4– Konsument nie ma w pamięci dokładnego obrazu wcześniejszej nazwy

Konsument nie ma pamięci absolutnej. Przyjmuje się, że zachowuje w pamięci jedynie niedoskonały obraz zapamiętywanych znaków[9]. Z tego względu niewielkie, nieznaczące różnice w porównywanych nazwach mogą mu umknąć.


Dlatego podobieństwo znaków ocenia się według istniejących w nich zbieżności, a nie różnic.


 

Nawet jeśli przy bezpośrednim porównaniu w znakach zauważamy pewne różnice to one nie muszą wykluczyć konfuzyjnego podobieństwa znaków. Konsument w trakcie zakupu nie ma przeważnie obu produktów z danych marek przed swoimi oczami.

Nawet jeśli wydaje się, że znaki DONABIL i TOMABIL wystarczająco się różnią – przecież mają inne początkowe i środkowe litery, to jednak przeważają w nich zbieżności i można je uznać za podobne. Również z tego powodu, że litery T i D oraz M i N podobnie się wymawiają.

Podsumowanie

Jak widzisz to tylko kilka podstawowych zasad oceny podobieństwa nazw marek z perspektywy znaków towarowych. Jedna zasada może przy tym wykluczyć inną, dlatego ostateczną ocenę podobieństwa znaków i tego, czy nowo wymyślona marka nadaje się do bezpiecznego używania w obrocie najlepiej zostawić specjalistom. Ani ocena podobieństwa nazw marek, ani też wyszukanie tych podobnych oznaczeń nie jest najprostsze. Jeśli chcesz wiedzieć jak wygląda profesjonalne badanie marki zerknij do tego artykułu (link).

Oceniając samodzielnie potencjalne podobieństwo marek postaw się w roli odbiorcy marki i zadaj sobie pytanie: czy Ty pomylisz się przy wyborze produktu i pomyślisz, że nowa marka to ta sama co wcześniejsza lub w jakiś sposób z nią powiązana. Jeśli odpowiedź brzmi tak – lepiej odrzucić tę nazwę już na samym początku.


[1] Wyrok TSUE z 22 czerwca 1999 r. w sprawie C-342/97;

[2] Wyrok TSUE z 11 listopada 1997 r. w sprawie C-251/95;

[3] Wyrok TSUE z 17 września 2020 r. w sprawach połączonych C-449/18 P i C-474/18 P);

[4] Wyrok SUE z 27 października 2005 r. w sprawie T-336/03;

[5] Wyrok TSUE z 11 listopada 1997 r. w sprawie C-251/95;

[6] Wyrok SUE z 25 marca 2009 r. w sprawie T 109/07;

[7] Wyrok SUE z 13 czerwca 2012 r. w sprawie T-342/10;

[8] Decyzja EUIPO z 17 marca 2003 r. w sprawie R 49/2002‑4;

[9] Wyrok TSUE z 22 czerwca 1999 r. w sprawie C-342/97;

Zdjęcie: Mong Bui z Unsplash